A tak sobie przypomniałam, że cały tydzień temu, gdy była piękna, słoneczna, ciepła pogoda wybraliśmy się z mym lubym do lasu niedaleko mojego domu. Ja - przyrodnik - w swoim żywiole cieszyłam się najdrobniejszym kwiatuszkiem i listkiem na drzewach i pod nimi:) Mój luby już mniej;)
Obowiązkowe zdjęcie na wyciągniecie łapki też się znalazło:)
Chwilę później luby uchwycił mój piękny naturalny kolor (oprócz końcówek:P) Już są takie długie!:)
Następnym obiektem moich westchnień była drobna roślinka puszczająca piękne zielone pędy:)
A chwilę później uwieczniłam widoki lekko z innej beczki ;)
Nie mogło zabraknąć też kwiatów, nad którymi się trochę dłużej zatrzymałam:)
A tu kolejne dwa kwiatuszki wyrosły;) (czas się odchudzić i opalić.... :/)
Był i motylek:)
A także bączek:)
A naszą podróż zakończyliśmy w pobliskim kamieniołomie (od dawna już będącym tylko i wyłącznie atrakcją turystyczną). I oczywiście zdobyłam świat!:)
Muszę zrobić kolejną wyprawę do lasu żeby zobaczyć jak mi się roślinki zazieleniły po tych deszczowych dniach:) Tak Jakubie, ruszamy znów w las:) Szukaj wolnego dnia! :)
Gdyby one były jeszcze zdrowe..:D:))
OdpowiedzUsuńale piękny motylek:) też lubię lasy!:p
Piękne zdjątka :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń